wtorek, 14 kwietnia 2020

POGAWĘDKA Trzecia

Siedzę tak sobie w tym „domowym areszcie” i myślę nad różnymi tekstami – co bardzo mnie 
w sumie cieszy, bo lubię te swoje ‘literackie wyzwania’. 
Aż, tu nagle … słowa – ni stąd, ni z owąd „łamią szyk” i na nowo łączą się w pary …
- a w mojej głowie już zaczyna krążyć piosenka pani Beaty Kozidrak - utwór „Siedzę i myślę”
Po chwili okazuje się, że umysł znowu ma dla mnie niespodziankę – podpowiada kolejne skojarzenie i już inny Jej utwór wkrada się w moje myśli, a mianowicie „Taka Warszawa”. Znajduję go z łatwością na jednym z kanałów. Jest naprawdę piękny …  wywołuje – przynajmniej u mnie – pewien specyficzny dreszczyk.

Jest jednakże jeszcze jedna wersja tego utworu, która wzbudza we mnie podobne emocje, jak opisane powyżej. Prezentuje ją na swoich koncertach Zespół, który – tak, jak żuławski projekt – skrada mi powoli inny skrawek serca i coraz więcej myśli. Pewnie już Niektórzy domyślają się, że oczywiście piszę tu o Sunset Bulvar, który – jak wynika z moich wcześniejszych „Pogawędek” – składa się w sumie z pięciu osób. Może już część z Was zauważyła wśród nich mały rodzynek – a może raczej … „rodzyneczkę”, gdyż osoba o której myślę, jest jedyną w składzie Kobietą.
Domyślacie się może, jak byłam spragniona rozmowy z Nią …

Paulina: Byłam już na trzech Waszych koncertach, za każdym razem w innym miejscu zresztą. Zdarzyło mi się wspomnieć w jednej ze swoich recenzji, że w mojej ocenie nie zawsze te warunki mogłyby być tak sprzyjające, jak tego oczekują występujący Artyści. 
Ani razu jednak nie zawiódł mnie Twój głos. Jest naprawdę niesamowicie silny, a zarazem posiada chyba sporą skalę. Masz świadomość jaki posiadasz skarb?
Jowita Hyska – wokalista Zespołu „Sunset Bulvar”
- Jeśli pytasz o to, czy mam jakiś „papier” pokazujący moje możliwości wokalne i skalę, to go nie mam i tak naprawdę nigdy mi nie zależało, żeby go mieć. Nie miałam też potrzeby nauki w szkole muzycznej, czy na uniwersytecie muzycznym, gdzie  mogłabym w pewien sposób potwierdzić moje umiejętności, czy wiedzę na ten temat. Jakoś nie czułam wewnętrznie, że jest to miejsce dla mnie. Śpiewam odkąd pamiętam. Na początku była to zabawa. Moja mama zapisała mnie i moją siostrę do Skierniewickiego Domu Kultury. Miałam wtedy … hmm – nie pamiętam, może z 6-7 lat. 
Razem z siostrą śpiewałyśmy i tańczyłyśmy w zespole. Ja zostałam, a moja siostra stwierdziła, że to jednak nie dla niej. Później zaczęły się konkursy i festiwale. Gdy miałam 12-13 stwierdziłyśmy z mamą, że czas zabrać się za tę moją pasję „na poważnie”, więc co tydzień jeździłam do Łodzi na lekcje śpiewu. Uczęszczałam na nie – hmmm ... nie wiem, ok 2 lata. Pośpiewałam jeszcze trochę na konkursach i na tym się skończyło. Później już była tylko moja samowolka 😄



- „Samowolka”? Na czym ona polegała?
- Konkursy się zakończyły, ale zaczęło się coś innego. Był zespół w czasach liceum, próbowałam też swoich sił w różnych castingach. Potem nastąpiła chwilowa przerwa, a następnie śpiewanie 
w zespole eventowym … Można powiedzieć, że ta „muzyczna samowolka” trwa do dzisiaj 😀

- Lubię przyglądać Ci się jak śpiewasz podczas koncertów, ponieważ widać na Twojej twarzy autentyczną przyjemność i radość. Czym właściwie jest dla Ciebie śpiewanie? 
- Jest czymś, co było ze mną od zawsze. Czuję się w tym pewnie. Mówi się, że jeśli lubisz swoją pracę, to jest ona dla Ciebie przyjemnością. Może to nie jest coś, co robię zawodowo, ale czuję faktycznie prawdziwą radość śpiewając – szczególnie, gdy publiczność żywo reaguje na nasze występy. Fajnie, że ją po mnie widać.


foto: Klaudia Balko


- W jakim repertuarze czujesz się najlepiej? Jeśli chodzi o gatunek muzyczny oraz język, 
w którym śpiewasz? 
- Szczerze mówiąc, nie mam konkretnego gatunku, który z jakichś względów preferuję. Podobnie jest z językiem. Wystarczy, że dany utwór ma „to coś” co usłyszę i poczuję.

- Cieszę się, że Wasz Zespół podjął współpracę z Robertem. Osobiście bardzo sobie cenię Jego twórczość liryczną, a przede wszystkim fakt, że używa w naprawdę ładny sposób języka ojczystego – jeśli wiesz, co mam na myśli. Autorskie teksty napisane przez mojego Kolegę są też po polsku, a Wam udało się wspaniale oprawić je w dźwięki. Wplatacie często te utwory do swojego repertuaru koncertowego. Lubisz je śpiewać i jeśli tak, to dlaczego? 
- Wierzę w coś takiego, jak "przyciąganie". Jeśli się czegoś bardzo chce i o czymś się myśli, to ... podświadomie się w tym kierunku działa. A wtedy to „coś” się w końcu wydarzy – po drodze spotka nas jakaś okazja czy osoba. Tak było z Robertem. Jak to się mówi: „Spadł nam z nieba”. Spotkanie było bardzo spontaniczne i niespodziewane. Pojawił się na naszym świątecznym występie w pewnym warszawskim pubie. Już nie pamiętam, jak do tego doszło, ale zaczęliśmy rozmawiać i wymieniliśmy się adresami mailowymi. Już wtedy mówił, że pisze i mógłby mi przesłać jakiś własny tekst. Pomyślałam, że warto spróbować. Pamiętam, że jak tylko go przeczytałam, od razu wpadł mi w ucho. Potem pojawiły się kolejne i tak nawiązaliśmy stałą współpracę. Lubię śpiewać te utwory. Przede wszystkim dlatego, że są nasze i przez to wyjątkowe i niepowtarzalne. A po drugie, z łatwością identyfikuję się z nimi – po prostu je czuję i jakoś one tak same płyną, kiedy je gramy.

- Podczas Waszego, jak się okazało ostatniego przed kwarantanną koncertu na Mokotowie w zaprzyjaźnionej w sumie chyba restauracji Bianco e Verde zapytałam Roberta, czy ma jakiś wpływ na wybór Waszego repertuaru, bo ja to chętnie przyszłabym kiedyś na wydarzenie, podczas którego wykonacie wyłącznie polskie utwory, oczywiście włączając w to, te wspomniane autorskie. Jest to możliwe? Kto może o tym zadecydować? 
- Czemu nie…  Utwory tak naprawdę wybieram ja. Głównie interesują mnie te, które są popularne i jakoś mam to przeczucie, że ludzie je znają. Jak się później okazuje, tak jest. Wiesz, ciężko jest oczywiście dopasować repertuar do każdego z osobna i do konkretnego miejsca  – tym bardziej, że nigdy nie wiemy, kto się pojawi na naszych występach. Uważam, że repertuar powinien być mimo wszystko zróżnicowany, bo spotykamy się z publicznością młodą i tą starszą – a każdy ma inny gust i słucha innej muzyki. Jednocześnie musi być trochę wyważony i nie nastawiony na coś konkretnego, chociaż tak jak na wstępie powiedziałam – czemu nie. Można zrobić kiedyś wydarzenie poświęcone tylko polskiej twórczości.



Koncert w "Bianco e Verde" - 8.03.2020


- Jak już wspominamy o decyzyjności. Jesteś jedyną Kobietą w Zespole. Czy masz poczucie, że Twój głos liczy się podczas Waszych rozmów/spotkań?
- Byłam jego pomysłodawczynią, więc myślę, że tak – a przynajmniej mam taką nadzieję (śmiech). A tak na serio, to uważam, że tak jest. Mam fizyczny wpływ na to, co się dzieję, więc mogę powiedzieć, że mój głos jest ważny.


- To teraz tak trochę prywatnie … Powiedz proszę, dbają Chłopaki o Ciebie? W jaki sposób?
- Dbają 😊 Nie mam zastrzeżeń i nie narzekam. Na którejś próbie nasz basista powiedział, że zawsze będzie moim „Zawiszą Czarnym” (śmiech). Pamiętam, że nieźle się wtedy z całym zespołem uśmialiśmy. W jaki konkretny sposób, to Ci nie powiem, bo wiesz … nie jestem małą dziewczynką, o którą jakoś specjalnie trzeba dbać 😏 ale wiem, że szanują mnie i mogę na nich polegać – gdybym potrzebowała pomocy, to bym ją dostała.

- Na Twoim profilu widnieje informacja, że ukończyłaś Akademię Pedagogiki Specjalnej, jak rozumiem na kierunku „Psychologia”. Muzyka – patrząc na Ciebie w trakcie występów – jest Twoją pasją. Co zamierzasz robić w życiu? 
- Jeszcze nie ukończyłam. Kończę dopiero w tym roku 😀 Studiuję psychologię, ale nie będę raczej rozwijać się w tym zawodzie. Prywatnie mogę powiedzieć, że pracuję w zupełnie innej branży i zawodowo jestem aktywna już w sumie od 6 lat. Oczywiście chciałabym wiązać swoją przyszłość ze śpiewaniem, ale wiadomo – różnie to bywa. Na razie próbuję zrobić to, co mogę, żeby jednak to marzenie się spełniło 😏



foto: Krzysztof Węgłowski

- Lekko poruszyłyśmy ten wątek wcześniej. Chciałabym jednak do niego powrócić. Czy jest jakaś data – choćby orientacyjna – która niejako odmierza długość czasu, od jakiego śpiewasz? Marzyłaś o tym jako dziewczynka, czy może zadecydował przysłowiowy „przypadek”?
- Daty nie mam, ale tak jak pisałam wcześniej – to jakiś 6-7 rok życia. Chodziłam po domu, śpiewałam oraz tańczyłam. Mama w końcu „wzięła sprawy w swoje ręce” 😀 i zaprowadziła mnie do miejskiego domu kultury. No i na tym jednak – jak widać  nie zakończyła się moja historia ze śpiewaniem, a wręcz przeciwnie. 


- Dołączając do Zespołu – a poniekąd pewien zarys historii jego powstania opowiedział mi Krzysztof – miałaś z pewnością jakieś Swoje oczekiwania. Możesz zdradzić jakie one były? Co chciałaś osiągnąć? 
- Na początku – nie ukrywam, że myślałam tylko o mnie i Krzysztofie w wersji akustycznej. Później jednak stwierdziłam, że byłoby nam chyba trochę muzycznie smutno i warto by było dodać jakiegoś perkusyjnego brzmienia w formie cajuna. Tutaj zadziałał już Krzysiek i jego znajomości. Później stwierdziłam, że fajnie by było, gdybyśmy dodali do tego wszystkiego jeszcze dźwięk basu. No i mamy, co mamy – nasz cały skład 😀 Wtedy nie myślałam jeszcze o autorskich utworach. 
Na początku chciałam po prostu zrobić repertuar, z którym moglibyśmy "wyjść w miasto" 😉. Reszta pomysłów przychodziła później.


- Masz poczucie, że się spełniasz? Większość osób o artystycznych talentach wspomina, że ważny jest dla nich własny rozwój. Starają się więc choćby uczestniczyć w różnego rodzaju warsztatach bądź też spotkaniach, podczas których mogą wymienić się kontaktami, wiedzą teoretyczną i praktyczną z innymi, niekiedy nawet - samymi Autorytetami w danej dziedzinie. Uczestniczycie, jako Zespół w takich wydarzeniach?
- Szczerze mówiąc, to niestety nie. Z mojej strony jest to po prostu spowodowane brakiem czasu. Praca, magisterka, studia, zespół, moje indywidualne projekty. Poświęcam dużo czasu na różne sfery. Teraz mam akurat taki moment w swoim życiu, ale nie zastanawiam się nad tym. Po prostu działam wtedy, kiedy tylko mogę.


- Myślicie o tym, aby wyjść z koncertami poza Warszawę? Gdzie chcielibyście wystąpić? Jakiś może festiwal? 
- Rozważamy 😀 Chociaż ja nie lubię za daleko wybiegać myślami. Z planami różnie bywa. Mam swoje doświadczenia, dlatego skupiam się bardziej na tym, co jest tu i teraz oraz na najbliższych celach, czyli w tym momencie na nagraniu naszych autorskich utworów. Zobaczymy, gdzie nas poniesie w późniejszym czasie.


- Wspomniałam o Krzysztofie, który pełni w Waszym Składzie rolę gitarzysty i jest chyba poniekąd Liderem Grupy. Wiem, że znacie się kilka lat także na gruncie muzycznym. Jak do tego doszło z Twojej perspektywy? Jak to wspominasz? 
- Poznałam go, gdy dołączyłam do zespołu eventowego. Miałam wtedy 19 lat. Jakoś od razu złapałam z nim dobry kontakt i bardzo szybko się zakumplowaliśmy – mimo zauważalnej różnicy wieku. Jestem osobą, która lubi się wygłupiać i okazało się, że Krzysiek też „nadaje na tych samych falach” (śmiech) no i tak wyszło, że znamy się i utrzymujemy kontakt do dziś.


- Gdy ktoś zajrzy do wpisu zatytułowanego "POGAWĘDKA Pierwsza" zobaczy tam kilka zdjęć, z których wynikałoby, że Ciebie i Krzyśka łączą także prywatnie fajne relacje. Oboje macie chyba poczucie humoru i pewien dystans do świata, a jednocześnie cenicie sobie pewne „poukładanie priorytetów”. Mam lekkiego bzika na punkcie czegoś takiego, jak znaki Zodiaku. Wybadałam już Krzyśka i wiem, że jest Bykiem. Możesz zdradzić, co najbardziej lubisz w swoim koledze? 
- O! ja nie wiedziałam … a może i wiedziałam, ale wypadło mi z głowy. Faktycznie, Krzysiek to typowy Byk (śmiech). Podoba mi się to, że ma do mnie cierpliwość – a do mnie naprawdę trzeba ją mieć 😏 Czasem jestem lekko zakręcona ze względu na ilość obowiązków i niekiedy tracę kontrolę nad tym, co się dzieje. Krzysiek jest tą osobą, co ogarnia i to w nim cenię – że potrafi mnie ustawić do pionu. Lubię z nim rozmawiać. Przegadaliśmy już naprawdę dużo godzin. Rozumiemy się i mamy swoje własne poczucie humoru, więc sprawia mi przyjemność żartowanie z nim. Jest kreatywny i zawsze chętny do działania. Doceniam w nim też to, że mimo wspomnianej różnicy wieku traktuje mnie na równi ze sobą. Ma do mnie szacunek, a ja do niego.


foto: Marcin Wesołowski

- Gdybym poprosiła Cię o podanie 2-3 cech, które podobają Ci się u pozostałych panów – włączając w to Waszego Managera, to co byś powiedziała?
- Marcin – wyluzowany, głodny wrażeń
- Marek – zakręcony, spontaniczny
- Krzysiek – żartowniś, charakterny
- Robert – opanowany, działacz



- Pracujecie obecnie nad autorskim materiałem, choć chyba teraz, gdy nie możecie spotykać się na próbach jest to utrudnione. Podobno idealna wersja jest taka, że nagrywacie płytę,
na której znajdzie się 10 utworów w ramach projektu „MANIA” – tak brzmi zresztą jeden
z utworów. Krzysztof wspomniał mi, że poważnie rozważana jest koncepcja, aby było to
w duchu „elektronicznego grania”. Podoba Ci się ten pomysł?
- Tak i żałuję, że na razie nie możemy grać ich w elektronicznej formie. Brzmią one wtedy zupełnie inaczej. Wersja akustyczna, to wersja bardzo okrojona, więc nie mogę się doczekać momentu, kiedy nagramy te utwory i ludzie będą mogli usłyszeć je w pełnej wersji. Uwierz, że jest to ogromna różnica. 


- Wiem, że miałaś już okazję tworzyć skład muzycznej formacji. Zdaję sobie sprawę, że tamte zespoły nie przetrwały próby czasu. Jaką przyszłość widzisz dla Sunset Bulvar 
i dlaczego tak uważasz? 
- Nie wiem jeszcze, jaka będzie ta przyszłość, ale wiem … że jakaś będzie. Czas pokaże. Jeśli każdemu z nas będzie tak zależeć, jak teraz, to będzie coraz lepiej.  

- Jakie są Twoje aktualne marzenia? Są związane głównie z płytą, czy również dotyczą zupełnie innych obszarów? 
- Z płytą i oczywiście z różnymi innymi aspektami mojego życia. Nie ukrywam, że robię też swoje indywidualne muzyczne projekty, trochę w innym stylu – bez zespołu. Na obecną chwilę lekko wszystko przyhamowało, ale za jakiś czas machina znowu ruszy i mam nadzieje, że wszystko pójdzie po mojej myśli 😃


- W takim razie ze swojej strony trzymam kciuki za to, aby większość z Twoich zamierzeń udało się urzeczywistnić. Dziękuję bardzo za tę sympatyczną pogawędkę i mam nadzieję, że wkrótce znowu się zobaczymy na jakimś Waszym koncercie.


1 komentarz:

  1. To dobre miejsce, aby o tym NAPISAĆ :)

    jak to bowiem mawia Krzysztof z Zespołu Sunset Bulvar:
    "(...) Szanowni fani, followersi że o hejterach nie wspomnę (...)
    Długo by opowiadać ...jednak czuję, że MUSZĘ to jakoś wyjaśnić.
    Wpływ miały na to - teraz już wiem, że DOBRE :) - różne czynniki.

    W efekcie, z którego naprawdę jestem dumna, stworzyłam dla siebie nową Przestrzeń - teraz tam będę bywać często. Jeśli zatem macie chęć pozostać ze mną w miarę stałym kontakcie, to ZAPRASZAM Serdecznie na NOWY BLOG "Kreatora Słów KRAINA"

    nie wiem czy zadziała ten link, ale ... wkleję :)
    https://kreatoraslowkraina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń