- Obawiam się, że pominęła pani plecy – usłyszała nagle za sobą głos. Odwróciła się lekko wystraszona. Niestety, przed nałożeniem kremu na twarz zdjęła okulary słoneczne i teraz blask słońca oślepił ją tak, że dłuższą chwilę obraz otaczającego ją świata był rozmyty. I właśnie w tym czasie poczuła, jak ktoś wyjmuje krem z jej ręki i obraca. A potem doświadczyła chłodnego dotyku kosmetyku i delikatnych muśnięć czyjejś silnej dłoni. Emulsja pokrywała teraz już wszystkie odsłonięte miejsca na jej ciele.
I wtedy Beata odzyskała ostrość widzenia. Założyła szybko okulary i ponownie odwróciła się w stronę osoby, która pozwoliła sobie na przekroczenie jej sfery prywatnej.
- Co, co … co ty tu robisz? – słowa ledwo przecisnęły się przez ściśnięte gardło. Widok prawie nagiego mężczyzny sprawił, że nagle przypłynęło do niej wspomnienie przedpołudnia. Nogi się pod nią ugięły i opadła na koc.
- Zapomniałaś co ci mówiłem ostatnio, prawda? – przybysz bez skrępowania usiadł obok niej, zmniejszając po raz kolejny przestrzeń między ich ciałami. – Dziś jest sobota, a w weekendy moje obowiązki wyglądają trochę inaczej. Jestem zajęty tylko do południa i jest to wyłącznie sprzątanie w pokojach gości. Ale czasem nawet z tym nie jestem w stanie się uporać – wyszczerzył do niej w uśmiechu swoje białe zęby i poruszył kilka razy brwiami. Spojrzała na niego i zaschło jej w ustach.
- Możesz podać mi z torby butelkę z wodą? – zapytała chrapliwym głosem. Od ostatnich dwóch godzin jej ciało przestało słuchać wydawanych przez nią poleceń. Reagowało zupełnie inaczej, niż tego oczekiwała. Była tym zaskoczona i trochę wystraszona. W jej głowie krążyły stada biało-czarnych myśli, które staczały ze sobą boje. Potrzeby walczyły z zasadami. Emocje brały się za bary z rozsądkiem. Serce wybijało szalone rytmy, pompując z zawrotną szybkością krew do mózgu. Traciła ostrość rozumowania.
- Ależ oczywiście, moja Piękna – uśmiechnął się do niej i sięgnął do leżącej po jego lewej stronie torby. Szybko rozpoznał kształt butelki i wyjął ją. Odkręcił nakrętkę i podał napój towarzyszącej mu na kocu kobiecie. Zachłannie przylgnęła ustami do brzegu butelki, aby poczęstować się pierwszym łykiem. Cieniutka strużka wody wymknęła się jednak bokiem i teraz znaczyła swoją drogę wilgotnym śladem. Zapatrzył się w ten widok. Obserwował, jak z szyi przemyka po mostku między jej kształtnymi piersiami skrywającymi się teraz pod elastycznym materiałem kostiumu. Oczami wyobraźni widział, jak zbliża się powoli do jej brzucha i na chwilę osiada w zagłębieniu pępka. A potem zbiera się w sobie i wydostaje wreszcie, aby kontynuować swoją wędrówkę. Po chwili osiąga swój cel. Mężczyzna nerwowo przełknął ślinę, a potem delikatnym ruchem wydostał butelkę z dłoni kobiety i sam przylgnął łapczywie do jej brzegu swoimi ustami. On nie uronił ani kropli. – Och, chyba wypiłem wszystko – Olaf ocknął się i spojrzał z poczuciem winy w oczy Beaty.
- To teraz musisz kupić nową – kobieta uśmiechnęła się do niego rozbawiona i nieświadoma stanu, w którym chwilę temu się znalazł.
- A dostanę w nagrodę całusa? – niespodziewanie odzyskał panowanie nad sobą i niebezpiecznie blisko przysunął swoją twarz do jej ust.
- Jaką nagrodę? To ma być odkupienie win – kobieta ze śmiechem odepchnęła go lekko, kładąc obie ręce na jego ramionach.
Przytrzymał ją za nadgarstki i błyskawicznym ruchem przyciągnął do siebie. Nie spodziewała się tego i wpadła mu w ramiona. Ich oczy na moment zetknęły się, a brąz znowu okręcił się wokół niebieskiego. Usta natomiast znalazły zaledwie może centymetr od siebie, gdy upadli razem na koc. Zadrżała. Znowu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz