„W inną stronę”
„Ale nudy …” – pomyślał Los – „Diabli chyba nadali tą całą ... pożal się - Bożeeeee - Kwarantannę! A może by tak … „ – zachichotał złośliwie, po czym zabrał się do pracy ...
***
Tego dnia, nie spieszyła się do domu, jak to zwykle bywało. Wiedziała, że o tej godzinie wciąż nikogo tam nie ma. Znowu się „wyłączyła” i nogi jakoś tak same wybrały drogę przez park. Dzień był wyjątkowo ładny, jak na tę porę roku. Słońce zalotnie spoglądało poprzez gęste, choć wciąż nagie gałęzie rosnących tu drzew, zachęcając do spaceru. Stęskniła się za jego promieniami i ciepłem. Miała ochotę pożegnać się z zimowymi ubraniami, krępującymi ruchy. Niezbyt dobrze znosiła niskie temperatury, wiec przez ostatnie miesiące zakładała na siebie kilka warstw różnych materiałów. Może już niedługo pozbędzie się części z nich. Pogrążona w luźnych rozmyślaniach nie zauważyła, kiedy dotarła pod blok. Spojrzała na zegarek. Nadal nie chciało się jej wchodzić do pustego mieszkania. Lubiła, gdy ktoś tam na nią czekał. Usiadła więc na jednej z ławek, popatrując z rzadka na dzieci bawiące się na osiedlowym placu zabaw.
Ileż było energii w tych małych ciałkach …
- Bo się zapatrzysz … - usłyszała nagle głos i jakaś postać usiadła obok niej. Na policzku poczuła delikatny pocałunek i owionął ją znajomy zapach.
- Byłoby w tym coś złego? – spojrzała w szare oczy, dla których dwa lata wcześniej straciła głowę. Nie przypuszczała, że coś takiego się jej przydarzy.
- Czy mam rozumieć, że ja już ci nie wystarczam? – usłyszała zamiast odpowiedzi.
- Wiesz, że to nie tak … - odparła cicho.
- A może … twój zegar zaczął tykać? – pytanie zadane niby dość neutralnym tonem, trochę ją jednak ubodło. Miała 27 lat i chyba nie było nic dziwnego w tym, że zaczynała coraz częściej myśleć o dziecku. Owszem, było im razem dobrze. Nie sądziła, że można z kimś stworzyć tak cudowny związek. Jej wcześniejsze doświadczenia nie napawały nadzieją, że kiedyś będzie to możliwe. W jej życiu było kilku mężczyzn, ale żaden nie dał jej tyle oparcia co osoba siedząca obok niej. Czuła się w tej relacji wyjątkowo bezpiecznie i nie chciała tego tracić. Nawet za cenę odrzucenia ze strony najbliższych. Nie byli w stanie jej zrozumieć. Na szczęście nie musiała wracać do swojej rodzinnej miejscowości.
Miasto, do którego wyjechała po studiach przygarnęło ją i pozwoliło na realizację różnych marzeń. Znalazła tu pracę, a także kogoś, kto ją kochał. Czuła się spełniona, choć ostatnio faktycznie jej myśli coraz częściej biegły też w inną stronę. Oczekiwała zrozumienia i akceptacji swojej potrzeby macierzyństwa, jaka obudziła się w niej niedawno. Czy musiała się z tego tłumaczyć?
- Dziwi cię, że kobieta w moim wieku zaczyna odczuwać potrzebę bycia matką? – teraz ona odpowiedziała pytaniem.
- Nie – padła cicha odpowiedź. W szarych oczach pojawił się pewien smutek. – Wiedziałaś jednak od samego początku naszej znajomości, że nie chcę mieć dzieci. Zaakceptowałaś moje … hmmm … „warunki umowy”. Nic mi nie wiadomo, aby od tamtego czasu coś się w nich zmieniło – usłyszała jeszcze, dość dobitnym tonem wypowiedziane słowa. Zrobiło się jej przykro.
- Naprawdę nic się w tej kwestii już nie zmieni? Może jednak zastanowimy się, czy nie znajdzie się jakieś zadowalające nas, wspólne rozwiązanie – wiedziała, że nie powinna naciskać, ale … musiała podjąć wreszcie ten wątek. Zwlekała z tym za długo. Powinna była zacząć tę rozmowę wtedy, gdy … Poczuła raptowny ucisk w żołądku. Zabrakło jej na moment tchu na myśl, ile ryzykuje. Było jednak za późno, aby się wycofać. Rozpamiętywanie pomyłek nie miało sensu – otrząsnęła się z rozważań.
– Zrozum mnie proszę. Wystarczy mi na razie, że o tym pomyślisz, na nowo rozważysz wszystkie te słynne „za i przeciw” – powiedziała zbyt wesołym tonem, chcąc rozładować panujące napięcie. Rozmowa nie toczyła się tak, jak tego oczekiwała. – Proszę, pomyśl o tym, choćby pod kątem nas. Nie uważasz, że dziecko mogłoby jeszcze bardziej scementować nasz związek? Fajnie jest być rodzicem, a my, też mamy do tego prawo – dodała jeszcze i w tej samej chwili poczuła, że nie należało tego mówić.
Patrzące na nią z uwagą, na ogół ciepłe i spokojne szare oczy, nieoczekiwanie pociemniały, by już po chwili zmienić się w kolor morskich głębin. Wciągających i niebezpiecznie silnych, kapryśnych i zwodniczych, nie okazujących czasem łaski. Mimowolnie zadrżała na ten widok. Ta piękna, wzbudzająca w niej tyle czułości twarz – pod wpływem jej nieopatrznych słów nabrała ostrych rysów i nagle stała się jej zupełnie obca. Nie wiedziała, co robić. Wystraszona, spontanicznie ujęła spoczywającą obok niej dłoń nieznajomą i zaczęła delikatnie gładzić jej skórę. Poskutkowało. Proces przemian się cofał. Odetchnęła z ulgą …
- Zastanowię się nad tym, dobrze? Wiesz przecież, że dla mnie to bardzo poważna decyzja. Dziecko to nie zwierzak, który oczekuje od nas wyłącznie jedzenia, możliwości swobodnego załatwienia swoich naturalnych potrzeb … no, może niekiedy pieszczot lub zabawy. To druga istota, na dodatek z wolną wolą – choć w świetle naszych przepisów musi się nam jakoś „podporządkować” przez pierwsze 18 lat. Widzę jednak, że naprawdę ci na tym zależy i wierzysz w to, co powiedziałaś. Kocham cię za to, że potrafisz mi otwarcie, a jednocześnie delikatnie przekazać informację o swoich potrzebach – przecież one są dla mnie, równie ważne, jak dla ciebie. Potrzebuję jednak trochę czasu, aby się oswoić z emocjami i znaleźć przekonujące argumenty – wyłącznie dla siebie. Muszę poczuć wewnętrzne przekonanie, że warto czasem rozważyć zmianę własnego zdania … – delikatna mgiełka ciszy osiadła na ich ubraniach.
Gdy jednak podniosła oczy zobaczyła uśmiech, a potem poczuła delikatny, a jednocześnie mocny uścisk na swojej dłoni. Przeszedł ją prąd. Jakże piękna była ta chwila.
Jak dobrze było kochać i być kochanym …
Nie miał specjalnie szczęścia do kobiet, choć starał się zawsze być wobec nich fair. Szkoda, że nie mógł liczyć na wzajemność. Przynajmniej od tych, przed którymi odsłonił kilka ukrytych obrazów swojej duszy.
„Jesteś za miękki, stary” – zabrzmiały mu w głowie słowa kumpla z roku, starego „wyjadacza”. Może Grzegorz miał rację, ale … no właśnie – on miał zupełnie inne podejście. Może tę wrażliwość wyniósł z rodzinnego, kilkupokoleniowego domu, gdzie królowała jego babcia Tosia. To ta, niedużego wzrostu, ale pełna wewnętrznej energii i ciepła kobieta, zaszczepiła w jego męskim sercu empatię. Ktoś mógłby to uznać za słabość. On wierzył jednak, że to właśnie jest jedna z jego „nadprzyrodzonych mocy”. Jak każdy dzieciak w tamtych czasach miał swoich bohaterów, autorytety. W bajkach był nim supermen, a w życiu realnym – babcia. Niewykluczone jednak, że ta wrażliwość była niejako mu przypisana od samego początku istnienia, stając się jego indywidualną cechą. Tak wywnioskował ze słów staruszki, z którą dość często ucinał sobie takie poobiednie #rozmowyPrzyHerbacie
Często mówiła dość zawile, jakby kluczyła nieznanymi nikomu ścieżkami, aby „zmylić pogoń”. Bywało, że tak prowadzone konwersacje, strasznie go irytowały. Wściekał się w duchu, że nie może usłyszeć jasnego przekazu, że wciąż musi się czegoś tam domyślać.
„Ach, te ‘Babcine Tajemnice’ …” – westchnął cicho, ale jednocześnie z jakimś rozrzewnieniem. Odkąd jej zabrakło stracił nadzieję, że dowie się czegokolwiek więcej o sobie, jeśli nie podejmie starań w tym kierunku.
Wciąż pozostawała jakaś maleńka szansa na to, że zdobędzie dostęp do Pamiętników. Nie chciał się tak szybko poddawać. Ta „GRA” jeszcze się nie skończyła. Nie zamierzał „opuszczać stołu”. Nadszedł czas, aby w odpowiedni sposób wykorzystać część otrzymanego spadku. A One musiały się z tym pogodzić. Choć byłoby lepiej, gdyby same zechciały opowiedzieć mu coś więcej o tych rodowych tajemnicach i tradycjach, które ukrywały przed wszystkimi. Czy naprawdę musiały to robić nawet przed własną Rodziną? – przecież on też do niej należał! i przenigdy nie zdradziłby żadnych sekretów. Nie ufały mu, zatem … Gdy uświadomił to sobie, ogarnął go gniew, którego płomienie podsycały kolejne niewesołe myśli. Postanowił jak najszybciej wyprowadzić się.
Nie było istotne gdzie, czy może do kogo. Czuł, że nie może tu dłużej zostać, że oto nadszedł „czas zmian”, a on – jako Mężczyzna – musi stawić im czoła.
„Dziękuję, Babciu” – pomyślał w chwili, gdy otwierał kluczem drzwi nowego mieszkania.
Po miesiącach „waletowania” u przygodnie poznawanych znajomych, miał wreszcie coś na kształt „własnego kąta”. Jeszcze nie wiedział na jak długo w nim pozostanie, jednak … nie było sensu aż tak wybiegać w przyszłość. Miał za mało wskazówek, aby powalczyć o „główną nagrodę”. Obiecał sobie zresztą, że na powrót nauczy się cieszyć z „rzeczy małych”.
Babcia od zawsze przecież powtarzała, żeby „nawet małymi krokami, ale do przodu”
– uśmiechnął się na wspomnienie tej sceny z dawnego życia, a obraz staruszki – jakże żywy – stanął mu przed oczami. Był ciekaw, gdzie zamieszkała ta Energia, która napędzała przez tyle lat jej drobniutkie w sumie ciało … Czy uleciała w Przestworza i czeka na „kolejną szansę”, by wrócić na Ziemię, czy może już przywdziała płaszcz z piór i będzie tu wracać w zupełnie innej postaci? Gdyby tak było, to już zazdrościł temu śmiertelnikowi, któremu przypadnie w drodze losowania ten właśnie niebieski Opiekun.
Ocknął się z rozmyślań. Lubił pierwszy wracać do pustego mieszkania i ogrzewać je własną osobą. To ... no, było trudne do wytłumaczenia uczucie. Jakby miał moc, która może „tchnąć życie” w coś, co wcześniej go nie miało. „(…) to JA! Jestem Bogiem … uświadom to sobie (…)” – zanucił pod nosem słowa dawno zapomnianej przez niego piosenki. Pasowała do tej sytuacji wyjątkowo. Spontanicznie się roześmiał …
Jedno było pewne – chciał stworzyć partnerski związek. Chciał być w porządku wobec kobiety, którą wybrał na towarzyszkę swojego życia. Obiecał sobie, że zapewni jej bezpieczeństwo, poczucie, że jej potrzeby są równie istotne i dla niego. Nie spieszył się. Pań w jego studenckim otoczeniu nie brakowało. Młodzież z różnych uczelni w mieście szybko się integrowała ze sobą, choć czasem zdarzały się oczywiście pewne animozje. On jednak był pokojowo nastawiony, więc liczba nawiązywanych znajomości w różnych miejscach, rosła z każdym miesiącem pobytu na uczelni. Poznane przez ostatnie dwa lata dziewczyny, często dawały mu do zrozumienia, że jest dość atrakcyjnym facetem. Do pewnego momentu trzymał się swoich „Zasad”, wierząc że pozna tę, która przychodziła do niego w snach, czy może już nawet w wyobraźni.
Szukał jej w kobietach, które mijał na ulicy, w sklepie, na uczelni, czy wreszcie studenckich knajpach.
Los musiał tego dnia mieć wyjątkowo dobry humor, ponieważ … wreszcie Ją odnalazł. Tam, gdzie zupełnie się tego nie spodziewał. Było to tak nierzeczywiste, wręcz bajkowe, może nawet graniczące z cudem. Wierzył jednak, że to drgnienie serca, które poczuł po raz pierwszy w jej obecności musiało znaczyć coś więcej, niż … zwykłe może w takich sytuacjach – oczarowanie. Nie potrafił tego logicznie wyjaśnić. A może nie miał ochoty tego robić. Może należało zdać się na intuicję? Do tej pory żył w przekonaniu, że zna się na ludziach – to była przecież kolejna odziedziczona w spadku po babci cecha. Choć może nie aż tak dominująca …
Wyczuwał, że nigdy Matce swojej Matki nie dorówna. No, może gdyby urodził się jako dziewczynka, byłoby to możliwe. Szczególnie jeśli przyjąć, że teoria o dziedziczeniu pewnych genów w drugim pokoleniu okazałaby się prawdziwa. Te babcine, z-wodniczo szaro-zielone, roziskrzone – jak u kotów – oczy, miały jakąś tajemniczą, hipnotyzującą moc. Ulegał jej. I było mu z tym dobrze.
Niestety coraz częściej odnosił wrażenie, że nie pasuje do obecnych czasów, czy też może otaczającego go na co dzień świata. Czuł się tak, jakby trafił do alternatywnej rzeczywistości, jakby zamienił się z kimś mu podobnym – miejscami … Tylko, dlaczego? Ubolewał nad tym, że od dawna nie mógł uciec w bezpieczne ramiona staruszki. Nawet już wtedy, gdy wyrósł z niego niezły dryblas, potrafiła go ukoić swoim drobnym, ale tak niespodziewanie silnym ciałem. Jakże tęsknił za wspólnymi rozmowami. Ona z pewnością udzieliłaby mu wskazówek. Potrzebował ich. Pogubił się …
„Jesteś za miękki, stary” – przypomniały nagle o sobie słowa Grzegorza. Ponownie poczuł, że jego kumpel, z którym "pomieszkiwał" od samego początku w akademiku, może mieć rację. Nie chciał być już wykorzystywany przez kobiety. Może nadszedł czas, aby to on – zupełnie już! świadomie zamienił się z kimś swoim życiem. Podjął decyzję. Skinął szybko na barmana.
Po czym przysunął do siebie popielniczkę. Nie odczuwał żadnych skrupułów, aby w otoczeniu gęstego papierosowego dymu oraz szklaneczki z grubo ciętego szkła, zrobić krok w bok.
„Korzystaj ... z życia... chłopie – patrz na mnie” – bełkotał niejednokrotnie Grzegorz po powrocie z kolejnej, mocno zakrapianej alkoholem imprezy, by po chwili paść nieprzytomny na nieposłane od dwóch dni łóżko. Nie był zainteresowany takim sposobem spędzenia tych kilku lat na studiach. Mógł jednak znaleźć swój własny. W głowie krystalizował mu się powoli, aczkolwiek sukcesywnie, pewien plan. „Może nadszedł czas, aby po raz kolejny skorzystać ze spadku?” – pomyślał, po czym dopił drinka i poszedł w stronę parkietu. Zdał się na swój "instynkt łowcy" i …
Następnego dnia, wracając do mieszkania poczuł, że może jednak sprawdzić się w tej nowej roli.
***
Przez okna zajrzał księżyc. Los oderwał palce od klawiatury i chwycił nimi machorkę i krzesiwko. Zapisał dziś trochę stron. Zasłużył na chwilę przerwy. Głęboko wciągnął mleczny dym. Po chwili znowu przeniknął przez granicę swojej wyobraźni.
Nie sądziła, że złamie daną sobie spontanicznie obietnicę,
że …
nigdy więcej nie zawita do miejsca, które na własne potrzeby nazywała „Miastem z przeszłości”. Cóż, z pewnością była to większa aglomeracja. To właśnie tutaj przyszło jej spędzić ponad 5 lat.
„Całkiem spory kawałek czasu – prawie 1/6 długości mojego życia" – pomyślała ...
nigdy więcej nie zawita do miejsca, które na własne potrzeby nazywała „Miastem z przeszłości”. Cóż, z pewnością była to większa aglomeracja. To właśnie tutaj przyszło jej spędzić ponad 5 lat.
„Całkiem spory kawałek czasu – prawie 1/6 długości mojego życia" – pomyślała ...
Wiadomość o firmowym
wyjeździe integracyjnym, którą odebrała dwa tygodnie wcześniej lekko namieszała
w jej psychice. Nie chciała tam jechać. Nie miała jednak specjalnie wyjścia.
Szczęśliwie dla niej, większość Towarzystwa w krótkim czasie zaaplikowała sobie taką dawkę procentów, że ... każdy przestał "śledzić" zachowanie współ-pracowników. To była dla niej szansa - okazja, aby wymknąć się niepostrzeżenie.
Bez konieczności opowiadania wymyślonych na poczekaniu - choć możliwych ... historyjek.
Bez konieczności opowiadania wymyślonych na poczekaniu - choć możliwych ... historyjek.
Z prawdziwą ulgą zamknęła za sobą drzwi. Miała nadzieję, że nikt jej nie zauważył. W końcu nigdy nie pchała się na afisz i nie marzyła o "gwiazdorskiej obsadzie" ... Nogi poniosły ją znajomą trasą. Ze zdziwieniem uświadomiła
sobie, że znalazła się znowu na … a może raczej … w - jednej z dzielnic swojego
rodzinnego miasta. Była pewna, że tam brama – jak zawsze – będzie zachęcała do
tego, aby wejść. Z zaskoczeniem zarejestrowała, że … tym razem jednak nie
spotka się z Gospodarzami osobiście.
- Co teraz? – usłyszała znienacka słowa, wypowiedziane
miękkim tonem, zdecydowanie jednak męskim i obróciła się o 180 stopni. W tej
samej chwili spojrzenia dwóch "Nieznajomych" sobie Osób zetknęły się i …
nieoczekiwanie wywołały impuls. U obu …
***
„… żeby było sprawiedliwie” – pomyślał Los i zachichotał. Potem podkręcił wąsa i oddał się dalszemu procesowi twórczemu …
„… żeby było sprawiedliwie” – pomyślał Los i zachichotał. Potem podkręcił wąsa i oddał się dalszemu procesowi twórczemu …
- Nie mam pojęcia – odpowiedziała bez zastanowienia i
wzruszyła ramionami. Nie była przygotowana na nowe znajomości i przypadkowe
pogawędki. Nie miała specjalnie ochoty, aby podejmować wątek tej …
rozmowy?
Nie była nawet pewna, czy tę wymianę ogólników można uznać,
za dialog. Poza tym przyjechała tu przecież w innym celu – aby się zrelaksować
przy dźwiękach muzyki przede wszystkim. Słów miała dość. Przynajmniej na razie.
Potarła w roztargnieniu nos, natrafiając opuszkiem palca na mały brylancik.
Błysnął delikatnie w świetle stojącej niedaleko lampy, jakby „puszczał oczko”.
Do kogo?
- Lid-er-ka?
– na dźwięk przekształconego w jej młodzieżowe pseudo imienia drgnęła. Skąd je znał? Od tak dawna nikt go nie
używał …
Nagle napłynęły do niej obrazy, które od jakiegoś czasu
pokryły się naturalnym kurzem wspomnień … Nudne wykłady, walka o oceny na
egzaminach, a wreszcie … ten dzień, który trudno jest wymazać szybko z pamięci.
Obrona i … jej „oblewanie”.
Impreza była
wyjątkowo huczna, przeciągając się na kolejne godziny następnego dnia. Nieźle
wtedy zabalowała – nawet teraz była w stanie przywołać uczucie, jakie jej potem
towarzyszyło. Prawdziwy „kac Gigant”, którego nigdy więcej nie chciała
doświadczać. Wspomnienia wzbudziły nagłe emocje – poczuła, jak lekko palą ją
uszy ze wstydu. Dobrze, że był wieczór i on nie mógł tego zobaczyć. Powinna dopilnować jeszcze, aby nie usłyszał w jej głosie paniki, jaką zaczęła odczuwać w towarzystwie ... już nie-nieznajomego Mężczyzny.
Rozejrzała się nieznacznie, zastanawiając się w duchu, jak wyplątać
się z tej niekomfortowej dla niej sytuacji. Miała nadzieję, że ich drogi życia więcej się nie przetną. Zbyt wiele "poświęciła". Poza tym wreszcie! kilkuletnia terapia przyniosła spodziewany efekt. Wierzyła, że naprawdę
wyleczyła się z miłości do niego. Nie chciała dłużej kontynuować tego – w sumie
– toksycznego związku. Cóż, kiedy tak trudno było zapanować nad porywami serca.
Był wtedy dla niej jak narkotyk – obiecywał najbardziej niesamowite doznania, o
których wcześniej się jej nawet nie śniło i ...
... trzeba przyznać, że dotrzymywał słowa.
Niestety jednak, z każdym dniem oplatał ją coraz bardziej, odbierając zdolność
logicznego myślenia. Jakby rzucał na nią jakiś urok, zamieniając w bezwolną
marionetkę.
Trochę jednak zbyt późno to zrozumiała.
Trochę jednak zbyt późno to zrozumiała.
... a może właśnie TERAZ!
należało zrobić wreszcie "krok w bok"?
należało zrobić wreszcie "krok w bok"?
- by uniknąć ... 'czołowego zderzenia' ..
Nie szukaj już
proszędrogi
do moich ust
zaciśniętych
w niemym gniewie
Nie dobijaj się
więcej
do bram
mojego serca
kołaczącego
nerwowo w piersi
Poniechaj wreszcie
odkrywania
tajemnic
mojego umysłu
próbującego
wyciągnąć wnioski
Zapomnij
o delikatnym
dotyku
mojego ciała
- ulegało ci
zbyt często
Teraz
i tu - jestem
na 100%! kimś innym ...
- wyszeptała miękkim, lekko drżącym od emocji tonem, po czym .... znajomym zwinnym ruchem musnęła wargami jego policzek. Otulił go przez chwilę znajomy zapach. Otumanił może nawet, gdyż - zanim się ocknął, jej już nie było ...
"Ja również" - miał ochotę zakrzyknąć, ale ... jego cudownie Uwodzicielski głos, który potrafił oczarować duszę niejednej Kobiety, niespodziewanie ... napotkał dźwiękoszczelną ścianę, przez którą nie potrafił się przebić.
Patrzył bez-Namiętnie - za oddalającą się powoli sylwetką Kobiety.
Patrzył bez-Namiętnie - za oddalającą się powoli sylwetką Kobiety.
Tej, Której mógł pomóc w odzyskaniu ... Wiary w Miłość.
#mojaKwarantanna2020
#zostańwdomuPiszKsiążkę
Dobrze że postanowiłaś pisać. Co prawda , nie moje "klimaty", ale styl dobry, taki dla myślących dziewczyn/kobiet. Znam kilka dziewczyn "coś piszących", którym nie mówię, że żal wycinać drzewa na ich książki, a powinienem. Początki masz dobre, dalej powinno być tylko lepiej.
OdpowiedzUsuń